piątek, 6 listopada 2015

TAJEMNICA GWIAZDOZBIORU ŁABĘDZIA /CYGNUS "Czy promienie kosmiczne wymusiły ludzką ewolucję?" Andrew Collins - cz I

tłumaczenie: Teresa Serafinowska 
 
Tekst pochodzi z korespondencji otrzymywanej przeze mnie w biuletynach od Jamesa Tyberonna i jest artykułem Andrew Collinsa nawiązującym do jego książki na ten temat:

Czy promieniowanie kosmiczne miało wpływ na ewolucję ludzi począwszy od czasów paleolitu aż po dzień dzisiejszy? Czy przyczyniło się ono nie tylko do zmian w naszej budowie ciała i zachowania, ale też do poszerzenia kreatywności i świadomości? To są dzikie poglądy, lecz nagle zaczynają się do nich odwoływać naukowcy i astronomowie głównego nurtu. Rzeczywiście, już w 1973 roku amerykański astronom i pisarz naukowy Carl Sagan napisał w swojej książce „The Cosmic Connection”, że ewolucja człowieka była wynikiem napływu promieniowania kosmicznego pochodzącego z jakiejś odległej gwiazdy neutronowej wskazując, w jaki sposób mamy prawo myśleć o sobie jako o części większej całości kosmosu.

Czy to jednak jest właściwe? Czy teoria Karola Darwina, głosząca że ewolucja nastąpiła dzięki sile przetrwania najsilniejszych - dzięki procesowi naturalnej selekcji, jest w jakiś sposób błędna? Idea promieniowania kosmicznego docierającego do Ziemi z przestrzeni kosmicznej fascynuje świat nauki od odkrycia dokonanego po serii lotów balonem przez austriackiego fizyka Wiktora F. Hessa (1883 – 1964) w roku 1912. Później, pod koniec lat 20-tych XX wieku amerykański genetyk H.J. Muller (1890 – 1967) po raz pierwszy zauważył, że promieniowanie (użył promieni X a potem radu) powodujące mutacje u muszki owocówki Drosophila, może spowodować zmiany w ludzkim DNA. Sam Muller napisał na ten temat dwa razy, przy każdej okazji stwierdzając, że normalne tło wahań promieniowania kosmicznego docierającego do Ziemi było niewystarczające, aby wyjaśnić spontaniczne mutacje form życia, bez względu na ich rodzaj. Muller nie był w błędzie.Gdyby został wtajemniczony w nowoczesne dane naukowe, które teraz potwierdzają, że w pewnych okresach historii Ziemi Układ Słoneczny był bombardowany wysokim poziomem promieniowania kosmicznego, zapewne zająłby się tym po raz kolejny.

Gdy tak zwane pierwotne promienie kosmiczne bombardowały górne warstwy atmosfery zderzając się z jądrami tlenu i azotu, prawie wszystkie ulegały rozbiciu, co skutkowało wytwarzaniem ogromnych ilości cząstek wtórnych. Wiele rozpadało się w milisekundach, lecz pozostałe tworzyły izotopy, które zachowały się we wszystkich osadach w jeziorach w postaci stalagmitów, i co najważniejsze - w głębokich warstwach lodu zachowanych w rejonach Arktyki i Antarktydy.

Jednym z takich izotopów jest beryl-10 (10Be), który może być pozyskiwany z rdzeni lodu i mierzony w celu uzyskania dokładnego pomiaru aktywności promieniowania kosmicznego w górnej warstwie atmosfery. To pokazuje, że w ciągu ostatnich 100 000 lat były 3 okresy, w których strumień promieniowania kosmicznego dramatycznie wzrastał. Pierwszy okres to lata około 60 000 70 000 temu, drugi – 25 000 – 40 000, a trzeci, ostatni szczyt zaczął się mniej więcej 16 000 – 17 000 lat temu i trwał do około 14 000 lat temu. Każdy szczyt trwał przez mniej więcej 2000 lat. Podobne wyniki zostały zarejestrowane w stalagmicie wydobytym z podwodnej niebieskiej pieczary na Bahamach. Badanie pod kątem zawartości berylu-10 wykazało, że w różnych punktach czasu pomiędzy 45 000 a 11 000 lat temu Ziemia była bombardowana podwojoną ilością promieniowania kosmicznego.

Gdzie jest kosmiczne Źródło?

Pierwsze pytanie, jakie powinniśmy przy tym sobie zadać, to skąd mogły pochodzić fale tego promieniowania. Czy naprawdę chodzi o gwiazdę neutronową, jak zasugerował Carl Sagan, czy w przestrzeni kosmicznej może jest jakieś inne jego źródło? Ewentualnie, czy istnieje jakieś dodatkowe, bardziej prozaiczne rozwiązanie tej zagadki? Mniej lub bardziej regularne odstępy pomiędzy szczytami aktywności berylu-10 odnotowane w rdzeniach lodowych może również wskazywać na cykliczne działanie jakichś sił, najprawdopodobniej jakiegoś słońca. Promienie kosmiczne znane są z częściowego odchylania przez pole magnetyczne naszego Słońca, które rozciąga się daleko w głąb Układu Słonecznego, dzięki czemu tempo wytwarzania berylu-10 w górnych warstwach atmosfery zależy od siły pól słonecznych, które mają związek z aktywnością plam.

Poza tym serbski geofizyk Milutin Milankovic (1879-1958) pierwszy zauważył, że długofalowe cykle klimatyczne związane ze Słońcem i trwające po 100 000, 41 000, 23 000 lat, również muszą mieć wpływ na produkcję berylu-10 z podobnych przyczyn, czyli z powodu wpływu pola słonecznego na górne warstwy ziemskiej atmosfery. Powiedział, że mogą pojawiać się też inne czynniki stojące za nagłymi wzrostami promieniowania kosmicznego bombardującego Ziemię, najbardziej katastrofalna byłaby supernowa - umierająca gwiazda, która wyrzuca resztki swojego paliwa jądrowego i rozpada się tworząc zwarty obiekt o wysokiej masie, najczęściej bywa to biały karzeł, czarna dziura lub gwiazda neutronowa.

Supernowe produkują ogromne rozbłyski promieniowania kosmicznego i promieni gamma, które są wysyłane w przestrzeń kosmiczną nieomal z prędkością światła. Jeśli takie zdarzenie miało miejsce w pobliżu naszego Układu Słonecznego, to Ziemia mogła zostać skażona śmiertelnym promieniowaniem. To byłoby szkodliwe dla warstwy ozonowej i spowodowałoby nie tylko docieranie do powierzchni planety jeszcze większej dawki promieniowania, ale również wysokie poziomy promieniowania UV od Słońca. Bardziej konserwatywni katastrofiści sugerują, że promieniowanie kosmiczne z pobliskiej supernowej mogłoby znacznie zwiększać formowanie chmur zapobiegając przedostawaniu się przez atmosferę na powierzchnię planety promieniowania słonecznego, co mogłoby spowodować nagłą epokę lodowcową.

Bez względu na konsekwencje bliskiej supernowej na Ziemi mogłoby występować masowe wymieranie. Jak przerażający mógłby się wydawać ów scenariusz, ta teoria nagłego wyginięcia dinozaurów około 65 milionów lat temu była preferowana aż do odkrycia w 198o roku krateru na półwyspie Jukatan w Meksyku. To pomogło potwierdzić alternatywną teorię głoszącą, że za ich wymarciem stoi ogromna asteroida lub kometa. Rzeczywiście, za rozwiązaniem z supernową obstawał Carl Sagan i współautor opublikowanej w 1966 roku książki p.t. „Intelligence in the Universe”, dr I. S. Szkłowski, słynny sowiecki astrofizyk i radioastronom. W rzeczywistości można się zastanawiać, czy niepowtarzalny pogląd Sagana, jakoby promienie kosmiczne przyspieszyły ewolucję człowieka, naprawdę wynikał z jego fascynacji faktem wyginięcia dinozaurów.

To była mocna koncepcja związana z bliską supernową siejącą spustoszenie na Ziemi na przestrzeni kilku minionych epok geologicznych, a niektórzy katastrofiści wierzyli, że może właśnie to spowodowało wymieranie podczas innych epok geologicznych, na przykład pod koniec epoki jurajskiej 145 mln lat temu, a także w szczytowym okresie plejstocenu, który zbiegł się z końcem epoki lodowcowej około 12 000 lat temu. Takie spekulacje naukowe zaczęły być interesujące, kiedy wysoki poziom berylu-10 został po raz pierwszy wykryty w rdzeniach lodowych na początku lat 90-tych XX wieku przez naukowców z Rady Kosmicznej Akademii Nauk ZSRR, pracujących równolegle z naukowcami z uniwersytetu z Arizony i spekulujących, że około 35 00 – 40 000 lat temu prawdopodobnie doszło do wybuchu supernowej

Dochodząc do tak dramatycznych ustaleń wspólny sowiecko – amerykański zespół powoływał się na obecność ogromnej formacji świecącej chmury gazowych odpadów - pozostałości po niewyobrażalnym wybuchu supernowej w odległości około 150 lat świetlnych w północnej części gwiazdozbioru Łabędzia. Czyżby ta resztka po wybuchu supernowej znana astronomom jako Pętla Łabędzia lub mgławica Welon (Cygnus Veil) była odpowiedzialna za kąpanie Ziemi w promieniowaniu kosmicznym przez 200 lat w okresie 40 000 – 35 000 lat temu? Czy to doprowadziło do dramatycznych zmian klimatycznych i serii promieniowania, które doprowadziło do ewolucji ludzkości do dzisiejszego poziomu?

Pojawienie się człowieka

Z jakiegoś powodu prasa na całym świecie donosiła, że to nie supernowa dziesiątkowała Ziemię 35 000 lat temu. Ale na szczęście była jedna osoba, która zainteresowała się tą informacją, a był nią brytyjski antropolog i pisarz Denis Montgomery. Przez wiele lat mieszkał w Afryce, gdzie po raz pierwszy miał pojawić się człowiek anatomicznie przypominającego współczesnych ludzi, co miało miejsce 200 000 lat temu, i intrygowało go, dlaczego w ewolucji występują takie nagłe skoki. Czy dzieje się to czysto spontanicznie dzięki zmianom chemicznym w organizmach, czy w grę wchodzą inne czynniki zewnętrzne, takie jak zmiany środowiskowe i klimatyczne, zmiany diety, krzyżowanie się ludzi lub nawet zwykła konkurencyjność.

Mimo, iż istnieje wiele dowodów na to, że nasi pierwsi przodkowie wywędrowali z Afryki, prawdopodobnie w poszukiwaniu nowych zasobów żywności, mniej więcej na początku 70 000 – 80 000 lat temu, istnieją tylko nikłe dowody na to, co byliśmy w stanie osiągnąć w tym czasie. Na przykład około 80 000 lat temu ludzie żyjący na terenie Republiki Konga robili z kości kolczaste haki do połowu ryb, podczas gdy społeczność która zamieszkiwała duże jaskinie w miejscu zwanym Blombos na południowym wybrzeżu RPA prawdopodobnie stworzyła najwcześniejsze znane przykłady sztuki ekspresyjnej. Odnalezione egzemplarze mają nadaną formę z naciętych kawałków czerwonej ochry z powtarzającymi się wzorami krzyżyków i kresek, a także perforowane koraliki z muszli ślimaka nawlekane na sznurek, służące jako naszyjniki czy bransoletki. Uważa się, że te wszystkie cenne obiekty mogą mieć około 75 000 lat. Następne są archeologiczne artefakty odkryte niedawno w odległej górskiej jaskini w Botswanie, w świętym miejscu dla rdzennych buszmenów San.

To pokazuje, że rytualna aktywność występowała tutaj w niezmienny sposób od 70 000 lat, mniej więcej w czasie, kiedy mogły wystąpić pierwsze migracje z Afryki. O dziwo, to miejsce istniało również w tym czasie, w którym próbki z lodowych rdzeni wykazały, że na Ziemi nastąpił poważny wzrost promieniowania kosmicznego, pierwszy z serii trzech impulsów biorąc pod uwagę ostatnie 100 000 lat.

Epoka artysty

Jednak oprócz tego wyraźnego dowodu ludzkiej kreatywności i wyobraźni 70 000 – 80 000 lat temu nic się nie działo aż do początków epoki górnego paleolitu około 40 000 lat temu. W czasie zbiegło się to z okresem, kiedy homo sapiens zaczął migrować do Europy zdominowanej przez neandertalczyka, wtedy pojawiły się nagłe niezbite dowody złożonego stylu życia, najwcześniej znanego ludzkości. Dotyczy to sposobów ekspresji i praktyk religijnych, włącznie ze szczegółowymi obrzędami pogrzebowymi jak również wspaniałymi nowymi formami sztuki, takimi jak rzeźby zwierząt, ptaków i ludzi w kościach i kamieniu, a także, co najważniejsze, wysoce wyrafinowana sztuka jaskiniowa pozostawiona w niezwykłych galeriach malowideł odkrytych niedawno, w 1994 roku, w Chauvet we francuskim regionie Ardeche.

W znaleziskach pochodzących sprzed 32 000 – 30 000 lat można zobaczyć obrazy i rzeźby całej menażerii dzikich zwierząt, w tym koni, nosorożców, lwów, mamutów i żubrów. Obok nich są widoczne najprawdopodobniej najstarsze wyobrażenia człowieka, jakie dotąd odkryto na świecie. Przyjmują one postać namalowanego torsu i nóg postawnej kobiety, typową dla późniejszych „wenus” znajdowanych albo w formie statuetek albo reliefów w innych jaskiniach, a towarzyszący im rysunek głowy żubra ma symbolizować guślarza (czarownika, maga), przy czym oba wizerunki mają być widoczne w najgłębszej części systemu jaskiń.

Setki jaskiń w Europie Zachodniej szybko zapełniły się znakomitymi formami sztuki – tradycja zapoczątkowana została około 17 tys lat temu, gdy nastąpiło nagłe zainteresowanie świętym malarstwem głęboko pod ziemią. Trend ten zakończył się ostatecznie około 12 000 lat temu, kiedy era górnego paleolitu zbiegła się z zakończeniem ostatniego zlodowacenia. Denis Montgomery zastanawiał się, czy wzrost promieniowania kosmicznego około 35 000 lat temu mógł wynikać - oprócz innych środowiskowych, klimatycznych i ludzkich czynników - z zakładanego wybuchu supernowej, który spowodował utworzenie Cygnus Veil, co podziałałoby jako mutagen wywołujący gwałtowne zmiany w procesach neurologicznych mózgu. To z kolei mogło przynieść Europie Zachodniej oświeconą epokę jaskiniowych artystów. To mogłoby również wyjaśnić, dlaczego ludy neandertalskie nagle w tym czasie wymarły, być może z powodu zbyt dużej konkurencji ze strony nowych sąsiadów - rywalizujących z nimi homo sapiens.

Unikalne pomysły Montgomery`ego były publikowane prywatnie, i co nieuniknione, w dużej mierze były ignorowane przez społeczność naukową. Dodając do tego odkrycie, jakiego dokonali astronomowie w połowie lat 90-tych, że Cygnus Veil, mgławica którą Montgomery nazywał „przypadkiem Łabędzia”, znajduje się znacznie dalej, a mianowicie około 1800 lat świetlnych od Ziemi. Przy tej większej odległości żadna supernowa nie byłaby niczym więcej jak tylko jasnym źródłem światła na północnym Niebie widzialnym przez kilka dni a następnie zanikającym. Dodatkowym elementem negującym były obliczenia dotyczące wieku przypadku z supernową, który miał miejsce 5 000 – 8000 lat temu (chociaż niektórzy astronomowie wciąż twierdzą, że było to znacznie wcześniej, czyli 10000 – 15000 lat temu). Tak więc nie mam mowy, żeby Cygnus Veil mógł być odpowiedzialny za wysoki poziom promieniowania kosmicznego docierającego do atmosfery Ziemi przed pojawieniem się pierwszych europejskich jaskiniowych artystów około 32000 lat temu. Więc skąd oni pochodzili?

Wejście grupy Meinela

W 2005 roku tą samą kosmologiczną zagadką zajęto się znowu, tym razem była to akademicka grupa ekspertów z Nevady. Podczas konferencji TAG (the Theoretical Archaeological Group) w Sheffield w Anglii, która odbyła się w grudniu w/w roku, dr Aden Meinel – emerytowany profesor Wyższej Szkoły Nauk Optycznych Uniwersytetu Arizona i wybitny weteran NASA Jet Propulsion Laboratory, który w 1980 roku był odpowiedzialny za uruchomienie teleskopów kosmicznych takich jak teleskop Hubble`a, powiedział widowni wypełnionej archeologami i studentami, iż wysoki poziom berylu-10 z rdzeni lodowych pobranych na Grenlandii i na Antarktydzie dowiódł, że za mutacje powstałe w linii zarodkowej zarówno zwierząt jak i ludzi w okresie 35 000 – 40 000 lat temu odpowiedzialne było promieniowanie kosmiczne. To, jak podał, było przyczyną pojawienia się człowieka z Cro Magnon w Europie Zachodniej i nagłe wyginięcie neandertalczyków w tym samym czasie.

Oprócz tego Meinel ujawnił, że on i jego koledzy był w stanie wykorzystać dowody z rdzenia lodowego w celu określenia przybliżonych astronomicznych współrzędnych dla źródła kosmicznych promieni. Wskazali obszar nieba na półkuli północnej pokrywający się z gwiazdozbiorem Smoka (Draco). Tam szukali ewentualnego źródła promieniowania kosmicznego ukrytego w planetarnej mgławicy (masie świecącego gazu i chmur) znanej jako mgławica Kocie Oko (Cat's Eye). Ta grupa Meinela zaproponowała, by pozostałości galaktycznego systemu binarnego składającego się z super giganta i kiedyś aktywnej czarnej dziury, która z prędkością bliską prędkości światła wypluwa wzdłuż linii osi strumienie plazmy i rozgrzanego zjonizowanego gazu. Te, jak powiedział, przebyły tysiące lat świetlnych docierając do Ziemi mniej więcej 35 000 – 40 000 lat temu wywołując zmiany ewolucyjne.

To była odważna teoria. Niestety, astrofizycy mają podzielone opinie, a niektórzy uważają, że mgławica Kocie Oko nie ma i nigdy nie miała czarnej dziury zdolnej do wyprodukowania promieni kosmicznych, które mogłyby dotrzeć do Układu Słonecznego. Jednak grupa Meinela podtrzymuje swoje przekonania i nadal twierdzi, że mgławica Kocie Oko jest źródłem promieni kosmicznych wierząc, że za czasów paleolitu ludzkość została dotknięta ewolucją. Jednak zanim Meinel dał się oczarować pięknem mgławicy Kocie Oko, najpierw za źródło promieniowania kosmicznego wykrytego w próbkach rdzeni lodowych uważał nie Draco lecz Cygnus, konstelację Łabędzia. Więc kto miał rację? Napływające skądś z Łabędzia promienie kosmiczne, jak przypuszczał Denis Montgomery, to nie to?

Najstarszy gwiazdozbiór

Konstelacja Łabędzia wyobraża zarówno łabędzie w locie jak i krzyż Chrystusa. To jest miejsce, gdzie mogę wejść w ramy. Moje własne niezależne badania dotyczące pojawiania się prymitywnych społeczności z ich niepowtarzalnymi kosmologiami i religiami, ujawniły nadmierne zainteresowanie jedną z konstelacji, a mianowicie gwiazdozbiorem Łabędzia, niebiańskiego ptaka lub łabędzia znanego dzisiaj jako Krzyż Północy. W rzeczy samej, to jest jedno z najstarszych znanych w każdym miejscu na świecie wyobrażeń gwiazdozbioru, co widać choćby na ścianach słynnej jaskini Lascaux w południowej Francji. Wiadomo, że znalezione tam malowidła zostały stworzone mniej więcej 17 000 lat temu. W miejscu zwanym w „studnia” na fresku znalezionym w najgłębszej części jaskini pojawia się człowiek ptak wpadający w trans obok szarżującego żubra i ptaka na patyku. "Z kolei w „studni” znajduje się jedno z najbardziej zadziwiających malowideł: raniony oszczepem bizon pochyla się w stronę przewracającego się, sztywno wyprężonego mężczyzny. Z lewej strony widać tajemniczą postać ptaka na patyku".

To jest najprawdopodobniej przedstawienie niebiańskiego bieguna używanego powszechnie przez szamanów chcących wejść do niebiańskiego świata z pomocą kosmicznej osi, znajdującej się w pobliżu bieguna północnego lub Gwiazdy Polarnej. Od około 16 000 do 13 000 lat p.n.e. ta znajdowała się pośród gwiazd Łabędzia, który w tym czasie prawdopodobnie był postrzegany jako pewnego rodzaju niebiański ptak. Szamani z tunguskiej Syberii przedstawiali niebiańskie słupy zwieńczone łabędziami wyznaczającymi oś Kosmosu. Czy okolice Sygnus w gwiazdozbiorze niebiańskiego Łabędzia były tym miejscem, które starożytni uważali za niebiański świat?

Bardzo prawdopodobne, że Cygnus był również inspiracją dla pojawienia się fresku Wenus i maga / czarownika w jaskini Chauvet we Francji, gdzie nogi i uda kobiety mogą również oznaczać abstrakcyjne wyobrażenie okolic Drogi Mlecznej znanej jako Dark Rift, który otwiera się w okolicy Łabędzia. Przez wieki ten rejon Nieba blisko miejsca gdzie ekliptyka, ścieżka Słońca, przecina Drogę Mleczną, był postrzegany jako srom i łono Bogini Nieba albo Kosmicznej Matki, która rodzi Słońce.

Czasami gwiazdy Cygnus są nawet postrzegane jako połączone z Ziemią pewnym rodzajem niewidzialnej pępowiny, pokazując je jako dawcę życia. Cygnus pojawia się również jako ptak w jaskini Church Hole w Derbyshire's w Creswell Crags wraz ze sztuką jaskiniową datowaną na 12 800 lat wstecz, natomiast mająca 12 000 lat kamienna świątynia – prawdopodobnie najstarsza świątynia na świecie w Göbekli Tepe w południowo - wschodniej Turcji, wydaje się być wyrównana z tym samym gwiazdozbiorem. Na całym świecie powtarza się ta sama historia z kamiennymi budowlami i ziemnymi konstrukcjami: kopce z wizerunkami ptaków w Ameryce Północnej, Olmekowie w Ameryce Środkowej, święte miasto Inków w Cusco, egipskie piramidy w Gizie, hinduskie świątynie w Indiach, a także irlandzkie i brytyjskie megalityczne kompleksy kamienne w Newgrange i Avebury - wszystkie wydają się odzwierciedlać odwieczne zainteresowanie Łabędziem.

Pomijając bardziej oczywiste astronomiczne względy, z powodu których nasi przodkowie mogli wyróżniać ten szczególny gwiazdozbiór w swoich religijnych praktykach i wierzeniach, szukałem innych powodów, dla których jego wyobrażenie było przedstawiane przez pradawnych artystów epoki górnego paleolitu w głębokich podziemnych jaskiniach. Południowo-afrykański antropolog i specjalista od sztuki naskalnej David Lewis-Williams uważa, że wiele prehistorycznych wyrazów naskalnej sztuki jaskiniowej zostało zainspirowanych przez szamanów w odmiennych stanach świadomości, co ustala w swojej książące „Supernatural” (2005) Graham Hancock. Zastanawiałem się, czy gwiazdy Łabędzia miały związek z doświadczeniami religijnymi głęboko pod ziemią, gdzie była tworzona ich najświętsza sztuka jaskiniowa.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń