sobota, 28 listopada 2015

James Tyberonn – z tekstów rozsyłanych jako newsy: EDGAR CAYCE – minerały wizji i doświadczeń – AZURYT

tłumaczenie Teresa Serafinowska

Warto otaczać się różnymi minerałami, ponieważ mają one wpływ na szereg warunków fizycznych, psychicznych i duchowych. Na przykład krwawniki i rubiny mają być pomocne przy przekraczaniu negatywnych wpływów z poprzednich wcieleń. Noszenie topazu daje siłę.

Azuryt można trzymać w rękach przez 5 lub 10 minut lub nosić na skórze w postaci wisiorka, co potencjalnie podnosi wibracje psychiczne do tego stopnia, że mogą się zdarzać cudowne rzeczy.

Azuryt może też być używany z innymi kamieniami, co jest zapisane nawet w Księdze Wyjścia 28:15-21. Kamienie „urim i tummim” (Cayce utożsamia je z minerałami z rodziny azurytów) były umieszczone na napierśniku wielkiego kapłana Aarona, który był przez niego wykorzystywany do przekraczania fizycznych wymiarów. Cayce twierdzi, że gdy osoba podatna trzyma azuryt, uaktywnia lub słucha tego minerału, kiedy ten jest wystawiony na światło słoneczne lub pobiera z niego energię trzymając przy skórze, przede wszystkim może to poprawić jej zdolność do dokładnego śledzenia przyszłości, a dodatkowo mogą się zdarzyć bliżej nie określone rzeczy. Cayce miał w ten sposób wiele fantastycznych wizji przyszłości oraz spotkanie ze zmarłą matką. Matka zmaterializowała się przy nim i podczas spotkania dała mu srebrną dolarówkę, która po jej zniknięciu (matki) nadal pozostawała w jego dłoni. Moneta trafiła później w ręce służb specjalnych (w celach badawczych).

Lapis linguis – AZURYT – mistrzowski kamień probierczy

Wiedza mistyczna i historia: W wielu starożytnych kulturach i naukach, jak również w duchowej tradycji indiańskiej azuryt jest uważany za bardzo święty kamień i jest używany przez mistrzów oraz mędrców do łączenia się z wyższymi sferami oraz duchowymi przewodnikami, a także do zadań związanych z wizjami. Jest wiadome, że był używany przez Tolteków w Meksyku i niektóre plemiona Pueblo w Arizonie.

Zakazany kamień mistrzowski: W innych tradycjach był to kamień otaczany wielką czcią, a korzystanie z niego było zarezerwowane dla zainicjowanych mistrzów, mędrców oraz osób zdolnych do obchodzenia się z jego intensywnymi właściwościami. Był zakazany lub ograniczony dla laików czy osób, które nie przeszły inicjacji. Tak było ze względu na wielką intensywność jego oddziaływania.

„Niedoświadczony, niezorientowany użytkownik może trafić do światów, na które nie jest przygotowany. Był znany mistykom z Mu, Atlantydy, Ramy, Egiptu i u starożytnych Greków. Uczony będzie jednak mógł zrozumieć parametry kryształu azurytu, użyć go i być w stanie optymalnie poruszać się po tych wymiarach, oraz bardziej przejrzyście kierować wizjami. Pod wieloma względami azuryt jest „boskim winem” minerałów... tym samym znaczeniu, w jakim ayahuasca może być boskim eliksirem otwierającym bramę do królestwa świadomości roślin. Jego iloraz światła jest na tyle silny, że dzięki niemu można dostąpić niezwykłego wejścia do wymiarów, w których są umożliwiane wizje, nauczyciele i poważna praca na własny rachunek” Archanioł Metatron

Edgar Cayce, który nazywa azuryt - lapis linguis, gorąco poleca zaawansowanym Duszom lapis linguis do pracy mentalnej w celu dalszego dostosowania do potrzeb i większego rozwoju. Zauważył, że dla niektórych może być zbyt silny, dlatego sugeruje sposoby, jakie w razie potrzeby można zastosować, aby zmiękczyć jego wibracje podczas używania. Jednak zaawansowana Dusza może nosić go na skórze w określonym celu. Cayce zasugerował również, że azuryt może być aktywowany przez światło Słońca, i że to może spowodować słyszenie dźwięku wibracji lub śpiewu i otwiera czakry, tarczycę oraz szyszynkę.

Rzadkie złoża kryształów azurytu i jego okazy są uważane za zdatne do wzmacniania możliwości odbywania podróży astralnych i teleportacji. Są tak silne, że w niektórych przypadkach Cayce sugeruje, aby otoczyć je cienką warstwą szkła w celu zredukowania ich intensywności.

Metatroniczne interpretacje zalecają, aby przetrzymywać surowy okaz kryształu w ręku w celu odebrania mentalnych wizji, wykorzystywać go wyłącznie w określonych okresach do skupienia się na zamierzonej misji i dostrojeniu, lecz by nie nosić wisiorka z tego minerału stale – 24/7.

Starożytni Grecy używali go do leczenia i w obrzędach mistycznych, nazywając to caeruleum. Legendy - starogreckie i egipskie - mówią, że był to jeden z najbardziej świętych oraz potężnych kamieni leczniczych Atlantydy, a jego moce mentalne były tak skuteczne i silne, że tylko wtajemniczeni mieli dostęp do azurytu, i to stało się misterium.

Mistyczna rodzina kamieni lapis

Edgar Cayce w oparciu o zapomnianą naukę twierdził, że niektóre kamienie i minerały posiadają dobroczynne właściwości oraz że dostarczają zarówno cech światła jak i projekcji częstotliwości molekularnych, które mają korzystny wpływ na zdrowie i duchowość. Pośród nich był opal, krwawnik, beryl (szmaragd, akwamaryn), topaz, ametyst, kamień księżycowy i jadeit.

Edgar Cayce, oprócz kamieni, kryształów i minerałów polecał też inne substancje mające pozytywne wibracje energii, włącznie z niektórymi metalami, koralem, radem a nawet uranem. Jednak, niedbalstwem byłoby nie wypowiedzenie się jego na temat jednego z najbardziej tajemniczych kamieni, jakie polecał wiele razy - tych, które nazywa „rodziną lapis lazuli".

Z tekstów Edgara Cayce (Edgar Cayce Reading 2285-1): „Uważamy, że kryształy i kamienie posiadają bardzo pomocne wpływy, jeśli są noszone blisko ciała, nie jako omen dobrego kawałka szczęścia lub w dla odpędzania uroków, ale raczej jako źródło tego światła lub (atomowych) wibracji które są potrzebne jednostce, i najlepiej kiedy są noszone blisko ciała. (To nie jest folklor a raczej zapomniane nauki)”.

Z 5 minerałów wymienionych poniżej azuryt (lapis linguis) zdecydowanie najrzadziej występuje w przyrodzie. Azuryt jest bardzo kruchy i rzadko dostępny w takim kształcie, który mógłby być uformowany w formę ozdobnego wisiorka. W rezultacie ze względu na ograniczone źródło i rzadkie, sporadyczne miejsca pozyskiwania – często małe i szybko wyczerpywane, prawdziwy azuryt jest dużo droższy, kiedy są znajdywane jego okazy nadające się na biżuterię. Wykrystalizowane okazy azurytu są jeszcze rzadsze i mogą być nawet 10 razy droższe niż inne minerały z grupy lapisów. Wszystkie one są dobroczynne i odnoszą się do owocnych odczytów Cayce`ego.

*lapis lazuli – lazuryt, kalcyt i piryt,
*lapis linguis – azuryt, lazuryt i miedź,
*lapis lingurius – malachit – węglan miedzi.

Podobne właściwości mają:

*sodalit – lazuryt, kalcyt, krzemian i może mieć pasma pirytu oraz hematytu,
*chryzokola – uwodniony krzemian miedzi.

Większość biżuterii z azurytu oferowana w internecie to materiał odtworzony z rudy kolorowanej barwnikami i mieszanej z klejem polimerowym, aby powstał konglomerat. To nie jest prawdziwy azuryt. Tak samo robi się z turkusami i niektórymi lapis lazuli. Tak przerobiony materiał nie przenosi prawdziwych cech minerału i może być uważany za sztuczny wytwór z laboratorium. Najlepszym miejscem do nabycia prawdziwego azurytu jest Tucson Mineral Show, zaś nabywany u pośrednika jest dużo droższy w porównaniu z lapis lazuli i malachitem. Jednym z najlepszych oszczędnych sposobów na pracę z azurytem jest stosowanie surowych próbek minerału, chociaż i te mimo iż tańsze od egzemplarzy jubilerskich, są również kosztowne, jednak warte nabycia do poważnych celów metafizycznych ze względu na swoje wyjątkowe cechy i odkrywcze moce prawdziwego azurytu.

Naturalny azuryt w postaci wisiorka nie powinien być noszony 24/7.

Lapis lazuli i malachit (lapis ligurius) można nosić ciągle, ponieważ daje ochronę, psychiczne wzmocnienie i zestrojenie czakr. Lapis lazuli jest w rzeczywistości rekomendowany przez Cayce bardziej niż jakikolwiek inny minerał ze względu na jego pozytywne i ochronne właściwości. Zaś według moich badań i intuicyjnych wskazówek metatronicznych lapis lazuli jest minerałem, który może i powinien być używany codziennie, natomiast azuryt tylko przy wyjątkowych okazjach. Lepsze są okazy bardziej przezroczyste.

Osobiście pracowałem z azurytem i stwierdziłem, że jest absolutnie niesamowity, zwłaszcza w połączeniu z kryształami Phi Vogla – w celach channelingowania i wizjonerstwa, lecz nie używam go ani nie noszę przy sobie cały czas.

Cayce o lapis lazuli:

„Co do kamieni, które chce się mieć blisko siebie, najlepiej nosić je na ciele, na szyi, a z nich najlepszy jest lapis lazuli, i najlepiej wraz z kryształem. Wtedy będzie nie tylko ozdobą, ale swą siłą emanacji spowoduje zwiększenie jej emisji z ciała. Kamienie same z siebie emitują wibracje pierwiastków, które wzmagają witalność, moc ochronną i dodają pewności siebie, ponieważ uaktywniają zdolności psychiczne”.

Edgar Cayce

Od tłumaczki: zaopatrzyłam się w piękny okaz azurytu. Mam też okazy lapis lazuli, z jednym znam się już od wielu lat. Nawet kilka lat temu na parę miesięcy gdzieś mi przepadł (na dworze - widocznie moje ogrodowe elfy chciały się z nim zaprzyjaźnić, a może był im do czegoś potrzebny), później się znalazł w pobliżu miejsca, w którym zaginął, chociaż nie jestem pewna, czy to ten sam egzemplarz.

Wraz z azurytem zaopatrzyłam się w czaroity, są fascynujące. Moje źródło: www.estone.pl lecz znalazłam też na www.greenharmony.pl (tu kupuję orgonity)

poniedziałek, 16 listopada 2015

CZĘŚĆ III – WYWIAD Z ANDREW COLLINSEM

GÖBEKLI TEPE – EDEN, DOM OBSERWATORÓW

Fascynujący wywiad z autorem dotyczący Göbekli Tepe, najstarszej świątyni na świecie zbudowanej 11 500 – 11 000 lat przed naszą erą w południowo-wschodniej Turcji. Czy tam był prawdziwy Ogród Edenu?

Pytanie: Czy możesz opisać główne cechy charakterystyczne dla architektury Göbekli Tepe?

Andrew Collins: To składa się z serii trzech głównych podpowierzchniowych struktur prostoliniowych wytyczanych z czystego kamienia i wielu zdobionych filarów w kształcie litery T. Te kamienie służyły przede wszystkim jako podpory dachowe, choć nie można wykluczyć celów symbolicznych. W jednym z budynków „kultowych”, którego struktura została rozpoznana, znajduje się krąg wolno stojących filarów rozmieszczonych promieniście z punktu centralnego, co wygląda jak szprychy w kole.

Pytanie: Czy mógłbyś wyjaśnić naszym czytelnikom, dlaczego Göbekli Tepe było miejscem „kapłańskim”?

Andrew Collins: Göbekli Tepe można nazwać kapłańskim przez to, że wyraźnie było wykorzystywane jako miejsce kultu i być może komunikacji z nadprzyrodzonymi istotami oraz sferami. Tak uważa również główny poszukiwacz dr Klaus Schmidt, niemiecki archeolog z Niemieckiego Instytutu Archeologii w Istambule. Co ciekawe, w języku tureckim Göbekli Tepe oznacza wybrzuszone wzgórze, co sugeruje jego dawną rolę jako ważnego ośrodka religijnego służącego dużemu regionowi.

Pytanie: Jak to możliwe, że społeczność myśliwych / zbieraczy nagle przekształca się do tego stopnia, że jest zdolna zbudować tak wspaniałe megalityczne miejsce nie mającego sobie równych na świecie?

Andrew Collins: Podejrzewam, że ten przeskok został zaaranżowany przez niezwykle potężnych i bardzo zdolnych przedstawicieli rządzących elit szamańskich czy kapłańskich, którzy wiedzieli jak łatwo manipulować i motywować miejscową ludność. Wybudowanie takiego miejsca jak to wymagało zatrudnienia setek robotników, a to musiało być kontrolowane przez ogromną siłę perswazji rządzących. Pozostaje pytanie, skąd mogły pochodzić te elity rządzące, oraz czy można gdzieś znaleźć niezależne dowody ich istnienia. Głównym wskazaniem mogłoby być miejsce pierwotnego rolnictwa z okresu poprzedzającego Górną Mezopotamię (północna Syria, północny Irak, południowa Turcja) około 11 500 – 11 000 lat p.n.e.

Przypuszczam, że ojczyzną przybyłej elity szamańskiej był Górny Egipt i Sudan, gdzie również znaleziono podobne formy uprawiania roli, znalezione podczas prowadzenia wykopalisk w miejscach należących do ludów Isnan i Qadan żyjących tam 15 000 – 11 500 lat p.n.e. Jednak obecnie ów dowód jest mocno kwestionowany, ponieważ trasy migracji tych ludzi są trudne do ustalenia. Lecz nadal podejrzewam, że ludzie odpowiedzialni za powstanie Göbekli Tepe przywędrowali do Górnej Mezopotamii z Afryki przez rejony znane dzisiaj jako pogórza i góry północnego Izraela i południowego Libanu. Chociaż może to mieć również związek z artystami z Cro-Magnon z Europy Zachodniej lub narodami przybyłymi z Chin i południowo – wschodniej Azji (po ukazaniu się pracy Stephena Oppenheimera „EDEN IN THE EAST” (1998). Teraz powinniśmy zachować otwarte umysły, ponieważ na całym świecie są odkrywane dowody podobnego typu proto - rolnictwa.

Pytanie: To miejsce jest niesamowitym znaleziskiem archeologicznym, biorąc pod uwagę prezentowane tu zaawansowanie kultury. Jak wytłumaczyć tak zaawansowaną kulturę 11 000 lat temu?

Andrew Collins: Nie ma oczywistego wyjaśnienia dla wysokiej kultury istniejącej w Górnej Mezopotamii pod koniec ostatniej epoki lodowcowej, kiedy reszta świata wciąż jeszcze była zamieszkiwana przez społeczności łowiecko – zbierackie skupione na przetrwaniu z dnia na dzień i nieco więcej. Jednak te anonimowe istoty, o których archeologowie wiedzą, że pochodziły sprzed okresu neolitu przedceramicznego, stworzyli jedną z najbardziej mesmerycznych sztuk całego świata starożytnego, i że przez kolejne tysiąclecia nie pojawiło się nic lepszego.

Podejrzewam, że wnioskowana bazująca na szamanach lub kapłanach elita rządząca pojawiła się na tym terenie pod koniec epoki lodowcowej i napotkała społeczność łowiecko – zbieracką dojrzałą do zmian, po czym po prostu zaaranżowała ich przejście do poziomu osiadłych społeczności rolniczych. Miejsca wzniesione takie jak Göbekli Tepe i Nevali Çori stały się cywilnymi i ceremonialnymi centrami energii, wszystko w ramach tak zwanej neolitycznej rewolucji lub eksplozji, która zasadniczo rozpoczęła się tutaj, zanim rozprzestrzeniła się po całym kontynencie euroazjatyckim. Moim zdaniem handel pomiędzy tymi elitami rządzącymi i narodami Górnej Mezopotamii jest historią opierającą się na Księdze Henocha, gdzie zostało powiedziane, że istoty znane jako Obserwatorzy, poszli między rodzaj śmiertelny dając im zakazane sztuki i nauki z Nieba. Tam powiedziano, że te nauki obejmowały stosowanie ziół i roślin, hutnictwo, produkcję broni, upiększanie kobiet oraz astronomię, a ich pojawienie po raz pierwszy w Górnej Mezopotamii przypisuje się okresowi wczesnego neolitu.

Freski dotyczące ekskarnacji widać na ścianie w Çatal Hüyük. Po lewej stronie fresku znajdują się sępy chroniące głowę, która jest siedzibą duszy. Podobne historie są przedstawione w mitach i legendach o Sumerze i mówią o bogach zwanych Annunaki, którzy pojawiają się pośród śmiertelników i zapewniają im zaczątki cywilizacji. Wierzę, że istnieją silne dowody na to, iż Obserwatorzy i ich potomstwo – Nefilim, naprawdę byli szamańskimi elitami, które w okresie wczesnego neolitu założyły ośrodki kultu w Górnej Mezopotamii. W pseudo epigraficznej literaturze wspomniano o nich kilkakrotnie jako o ludziach ptakach, i wiemy że okres neolitu mocno zaznaczył się kultem zmarłych oraz był skupiony na ekskarnacji, a symbolem zarówno astralnego wzlatywania jak i wędrówki duszy po śmierci był właśnie sęp. Wyraźne rzeźby i wizerunki sępów a także wyobrażenia ludzi – ptaków zostały znalezione w Göbekli Tepe, a później w innych miejscach w południowo - wschodniej Turcji i w północnej Syrii.

Pytanie: W Göbekli Tepe znaleziono pierwsze świątynie z symbolami totemicznymi. Czy mógłbyś nam wyjaśnić, jakiego rodzaju kult tam celebrowano i jakie jest znaczenie tych zwierząt?

Andrew Collins: Pośród rzeźbionych na kamiennych filarach świątynnych form wysokich płaskorzeźb widać stworzenia antropomorficzne, kotowate, ptaki drapieżne, węże przypominające spermę, pajęczaki, owady, lisy, dziki i strusie. Jest tak wiele obrazów typów zoomorficznych, że do tej pory nie udało się stworzyć jakiejkolwiek interpretacji czy uchwycić ich zamierzonej symboliki, jeśli w ogóle taka była zamierzona.

Jednak wydaje się, że zaznacza się wyraźne preferowanie węży i ptaków takich jak sęp. Zważywszy, że sęp jest związany ze śmiercią i odrodzeniem, jak to jest w Çatal Hüyük – najstarszym znanym na świecie mieście neolitu, położonym w południowo – centralnej Turcji i darowanym na 8500 lat p.n.e. Podejrzewam, że wąż odgrywał w tamtej społeczności nieco inną rolę. Wąż jest powszechnym symbolem narodzin, nowego życia, transformacji, kosmicznego tworzenia i boskiej wiedzy oraz mądrości.

Przypuszczam również, że kult Górnej Mezopotamii jest związany z opisywanym stosowaniem substancji halucynogennych, najczęściej oczywiście grzybów, ponieważ węże są uniwersalnym symbolem widzenia podczas odmiennych stanów świadomości, a tego przykłady można odnaleźć w Göbekli Tepe i Nevali Çori w postaci głowic, które bardzo przypominają wysoko psychotropowe grzyby z gatunku psilocybin.

Pytanie: Czy naprawdę wierzysz, że dzięki dokładnym badaniom nad Göbekli Tepe będziemy mogli zrozumieć genezę biblijnej narracji?

Andrew Collins: Göbekli Tepe jest najstarszą znaną na świecie kamienną świątynią i ma być kluczem do zrozumienia symbolizmu historii o Ogrodzie Edenu. To dziwne, że wąż pojawia się w biblijnej Księdze Rodzaju jako ważny symbol historii Adama i Ewy. Tu, w Starym Testamencie symbolizuje wiedzę i świadomość Adama i Ewy, że są nadzy i powinni się okryć. Czuję, że jest to metafora dla sposobu, w którym pojawiający się przedstawiciele elity rządzącej Górną Mezopotamią, domyślni obserwatorzy z Księgi Henocha, dali rodzajowi śmiertelnemu zakazaną wiedzę, która na zawsze odmieniła sposób myślenia o życiu. Jednak to było w przypadku zbyt dużej wiedzy danej zbyt szybko, przez co Adam i Ewa zostali wypędzeni z Raju, który jak się zdaje, był prawdziwym królestwem nad jeziorem Van, wielkim śródlądowym jeziorem we wschodniej Turcji. Stąd, znad Eufratu i Tygrysu, dwóch rzek Raju, które zaczynają swój bieg zanim przepłyną w dół do Żyznego Półksiężyca Iraku.

Pytanie: Rzeczywiście, pisarz i archeolog David Rohl – twój kolega – jest przekonany, że Göbekli Tepe jest biblijnym Rajem. Czy się z tym zgadzasz? Jeśli tak, to w jaki sposób możesz wyjaśnić tę zależność?

Andrew Collins: David jest bardzo dobrze obeznany w tematach opisanych w moich wcześniejszych książkach: „FROM THE ASHES OF ANGELS” (1996) i „GODS OF EDEN” (1998), w których umiejscawiam oryginalny Ogród Edenu w rejonach obejmujących głównie Górną Mezopotamię (południowo – wschodnia Turcja, północna Syria i północny Irak). W swojej własnej książce „LEGEND” (1998) David umiejscawia ziemię Edenu na dużo większym obszarze obejmującym nie tylko Górną Mezopotamię, ale też duże obszary zachodniego i północnego Iranu oraz Armenii. Był nieugięty i uważał, że myliłem się co do mojego wyboru obszaru, jako że to przeczy jego własnej teorii o czterech rzekach Raju, które jak twierdził, wypływają z krainy Edenu. Jeśli David teraz uważa, że Göbekli Tepe jest Ogrodem Edenu, to oznacza że nieco zmienił swoje poglądy. Ale podejrzewam, że moja wersja jest prawidłowa, gdy mniej więcej o tym samym opowiadam od mojej wizyty w Göbekli Tepe w 2004 i w „THE CYGNUS MYSTERY”.

Pytanie: Jakie były związki pomiędzy centrami w Göbekli Tepe, Nevali Çori i Çatal Huyuk?

Andrew Collins: Podstawowy związek między kluczowymi miejscami takimi jak Göbekli Tepe i Nevali Çori jest taki, że ich układ, plan i sztuka tam przedstawiona są takie same. Zostały one zaprojektowane przez tę sama niezwykłą rasę ludzi. Maja związek z Çatal Hüyük, ponieważ to był ostatni punkt rozwoju tej samej wysokiej kultury i tak to miasto – odkryte na początku 1960 roku przez brytyjskiego archeologa Jamesa Mellaarta może nam wiele powiedzieć na temat poprzednich miejsc kultu takich jak Göbekli Tepe czy Nevali Çori. Jak na przykład neolityczny kult śmierci. W Çatal Hüyük znaleźliśmy freski, na których przedstawiono sępy towarzyszące duszy zmarłego na tamten świat, a także szamanów przybierających postać sępów podczas przypuszczalnych praktykach szamańskich, takich jak kontaktowanie się lub podróżowanie do innych światów. Ponieważ rzeźby ludzi-ptaków jak również tych sępów zostały odnalezione zarówno w Göbekli Tepe jak i w Nevali Çori, możemy być pewni że ten sam kult istniał tu już w latach 11 500 – 10 000 p.n.e.

Pytanie: Czy możesz nam opowiedzieć o kamieniu Karibu, który strzeże drzewa Życia? To mi bardzo przypomina cherubina, który strzeże Arki Przymierza, a także podobny wizerunek znaleziony w Babilonie. Czy Göbekli Tepe naprawdę jest źródłem tych biblijnych symboli?

Andrew Collins: Karibu i cherubiny są tym samym – anielskimi istotami, a ostatecznie ich korzenie sięgają do wspomnianej elity kapłańskiej lub rządzącej w miejscach takich jak Göbekli Tepe. Oczywiście, jest więcej historii o cherubinach, którzy strzegą Drzewa Życia w rajskim ogrodzie, lecz to może się odnosić także do każdej archeo – astronomii lub globalnej katastrofy z końca ostatniej epoki lodowcowej.

Znacznie więcej wiedzy na temat tej epoki można znaleźć w Księdze Henocha i Księdze Gigantów a także w zwojach znad Morza Martwego, a prawdopodobnie pierwszy zarejestrowany został w regionie południowo – wschodniej Turcji, gdzie Abraham, protoplasta rasy hebrajskiej, mówi, skąd pochodzi. Jaskinię - kapliczkę oznaczoną jako jego domniemane miejsce urodzenia można zwiedzać w Sanliurfa (Urfa – starożytne miasto, w którym dokonano wiele odkryć).

Istnieją silne dowody wspierane przez Davida Rohla, wykazujące, że Sanliurfa, starożytna Urfa, była pierwotnym chaldejskim Ur, gdzie miał się urodzić Abraham. Jest bardzo możliwe, że historia z Obserwatorami zapisana w Księdze Henocha, jest związana z Górną Mezopotamią, prawdziwym miejscem Chaldei, a Abraham i jego rodzina, przodkowie Izraelitów i Żydów, wyruszyli z miasta Harran w swoją epicką podróż do Kanaanu, przyszłej ziemi Izraela.

Pytanie: Czytałem również, że w Göbekli Tepe znaleziono jeden z pierwszych wizerunków anioła. Czy możesz mi powiedzieć coś na ten temat? Czy uważasz, że może to mieć związek z Obserwatorami?

Andrew Collins: Mogę tylko powtórzyć to, co powiedziałem wcześniej. Mówimy tu o kulcie ludzi-ptaków, szamanach – sępach, którzy ostatecznie będą zapamiętani jako Obserwatorzy z Księgi Henocha i aniołowie z biblijnej tradycji. W Göbekli Tepe został odkryty nie anioł, lecz po prostu rzeźbione posągi ludzi ze skrzydłami na plecach. Te hybrydy to prawdopodobnie wizerunki szamanów, którzy dopięli sobie skrzydła, a nie istoty nadprzyrodzone. Warto zauważyć, że pierwotnie aniołowie nigdy nie mieli skrzydeł – te zostały dodane do istniejących opowiadań przez pierwszych chrześcijan w czwartym wieku naszej ery. W rzeczywistości istnieją pewne relacje wskazujące, że Obserwatorzy mieli na sobie płaszcze z piór, które zostały zmienione w czasach chrześcijańskich, żeby odczytać je jako skrzydła zamiast – pióra. Przeróbka jest niezdarna i oczywista w intencji.

Pytanie: Czytałem również o odkryciu podobnych świątyń z tego samego okresu co w Karahantepe, Sefertepe i Hamzantepe. To społeczeństwo było naprawdę rozpowszechnione w tamtym czasie, a może poprzedziło pojawienie się w tym rejonie neolitu, co również pasuje do odkrycia posągu Balikligöl. Co o tym myślisz?

Andrew Collins: Istnieje kilka nowych miejsc badanych obecnie w wschodniej i w południowo -wschodniej Turcji i mam nadzieję, że w odpowiednim czasie pojawią się nowe dowody. Dwa punkty wykopaliskowe zostały niedawno odkryte właściwie wewnątrz miasta Sanliurfa. Niestety, te miejsca uległy zniszczeniu, a dla potomności zachowało się tylko kilka elementów. Jedno z miejsc to Balikligöl, gdzie został odnaleziony pewien bożek.. To jest olbrzymi falliczny mężczyzna. Co on oznacza, można się tylko domyślać, prawdopodobnie jest związany z płodnością i żyznością ziemi.

Znacznie ważniejsze jest Karahan Tepe - miejsce odkryte w latach 90-tych i wciąż czekające na pełne wykopaliska. Znajduje się w pobliżu Sogmatar na Harran Plain i jest datowane na co najmniej 11 000 lat wstecz. Już teraz widać tu wiele filarów w kształcie litery T oraz rzędów kamieni, które są zorientowane w kierunku północy i wschód – północ - zachód, co uświadamia mi znaczenie przedceramicznego neolitu w Górnej Mezopotamii. Zaczynam odkrywać, że najwcześniejsze neolityczne centra kulturowe, prototypy kamiennych kręgów i komorowych kurhanów, wszędzie były skierowane mniej więcej w kierunkach północ – południe.

Północ reprezentowała kierunek śmierci i odrodzenia w Çatal Hüyük, natomiast szybko zorientowałem się, że w centrum uwagi w miejscach takich jak Karahan Tepe i Göbekli Tepe okołobiegunowe gwiazdy przemieszczały się wokół północnego bieguna astronomicznego, bo nie było tam Gwiazdy Polarnej 9500 – 9000 lat przed n.e. Dokładnie sprawdziłem program astronomiczny Skyglobe pod względem tych dat, i zdałem sobie sprawę, że tylko jedna konstelacja mogła być przedmiotem ich poszukiwań, i to był Łabędź, który według europejskiej gwiezdnej wiedzy był niebiańskim łabędziem.

Jednakże istnieją niezbite dowody, że za czasów starożytnej Mezopotamii łabędź był postrzegany jako ptak drapieżny, podczas gdy w klasycznych mitach czasami był postrzegany jako sęp – symbol wędrówki duszy w neolitycznym kulcie śmierci.

Gdy odkryłem również, że Sabejczycy z Haraan – rasa ludzi znanych również jako Chaldejczycy, którzy zamieszkiwali Górną Mezopotamię wiele tysięcy lat po narodach wczesno neolitycznych, również czcili północ jako Pierwotną Przyczynę a także jako kierunek Nieba, wiedziałem, że to się z czymś wiąże. Wyniki tych badań można znaleźć w „THE CYGNUS MYSTERY”, i one zmuszają nas do ponownej oceny wszystkiego, co myśleliśmy, że wiemy o kosmicznym pochodzeniu naszych protoplastów i naszym w tym udziale.

Dziękuje Andrew


Książka Andrew Collinsa „THE CYGNUS MYSTERY - The Watchers” została opublikowana przez Watkins Publishing, London.

wtorek, 10 listopada 2015

TAJEMNICA GWIAZDOZBIORU ŁABĘDZIA /CYGNUS "Czy promienie kosmiczne wymusiły ludzką ewolucję?" Andrew Collins - cz II

Dzieci Łabędzia

Szukałem odpowiedzi i dowiedziałem się, że w okresie od początku do połowy lat osiemdziesiątych podziemne detektory cząstek w różnych częściach świata zaczęły wykrywać promieniowanie napływające z przestrzeni kosmicznej. Pojawiało się w cyklach dokładnie co 4.79 godziny, źródło łatwo było ustalić, w tym samym cyklu zostało odnotowane w połączeniu z innymi formami promieniowania elektromagnetycznego napływającego z obiektu Cygnus X-3, znajdującego się około 37 000 lat świetlnych od centrum gwiazdozbioru Łabędzia. Więc te nieznane osobliwe, neutralnie naładowane, silnie oddziałujące cząstki rezonujące na najwyższych poziomach, jakie kiedykolwiek wykryto, szybko zostały nazwane „cygnons”, później nazwę zmieniono na „cygnets” czyli „dzieci łabędzia”. Te niesamowite dane doprowadziły do kontrowersyjnych teorii, że Cygnus X-3 był pierwszym zidentyfikowanym akceleratorem kosmicznych cząstek w Kosmosie.

Cygnus X-3 jest układem podwójnym złożonym z umierającej gwiazdy Wolfa Rayeta, która karmi pobliską gwiazdę neutronową (zaś niektórzy sugerują, że jest to czarna dziura lub dziwna gwiazda kwarkowa) wytwarzającą strumień rozgrzanej plazmy (zjonizowanego gazu). Ta ejekcja jest wystrzeliwana z prędkościami relatywistycznymi - czyli bardzo bliskimi prędkości światła - wzdłuż linii osi, co powoduje, że strumienie pozostałości docierają do lokalnego gwiezdnego środka w ciągu dziesiątek lat świetlnych odległości. Te niewyobrażalne promienie przypominające kosmiczne reflektory są utrzymywane razem przez powłoki magnetyczne, które wytwarzają imponujące przyspieszenie cząstek w różnych zakresach częstotliwości, w tym promieniowanie rentgenowskie, podczerwień, fale radiowe i promieniowanie gamma. To nie jest rzadkością w tak zwanych gwiazdach kompaktowych typu czarnych dziur czy gwiazd neutronowych, ale w 2000 roku astrofizycy ogłosili, że Cygnus X-3 może okazać się również pierwszym blazarem galaktyki – ten termin jest używany w przypadku, gdy jeden z obiektów z głębokiej przestrzeni o podwójnym strumieniu plazmy jest wyrównany w kierunku naszego Układu Słonecznego, co znaczy że jest skierowany prosto na nas. Inne rozpoznane blazary są poza galaktyką, lecz ten jest pierwszym, który został zidentyfikowany i podejrzewa się, że istnieje na naszym własnym podwórku, że tak powiem.

To oznacza, że patrzymy prosto w wylot armatniej lufy, najbardziej niebezpiecznej kosmicznej armaty w galaktyce, i według astrofizyków tak będzie przez jakieś 700 000 lat. Znaczenie tego jest takie, że za sprawą ejekcji takie strumienie mogą być łatwo odpowiedzialne za wzrost poziomu promieniowania kosmicznego docierającego do Ziemi. To zawiera unikalne cząstki cygnet Cygnusa X-3, które mają neutralny ładunek, docierają do Ziemi bezpośrednio ze źródła i są w stanie wniknąć głęboko pod ziemię, co jest czymś, czego promienie kosmiczne zazwyczaj nie są zdolne dokonać, ponieważ są naładowane dodatnio i zanim dotrą do powierzchni planety, ulegają rozpadowi (Neutrina, które są naładowane ujemnie kosmicznymi cząstkami prawie bez masy, przechodzą przez ziemię cały czas nie mając wpływu na cokolwiek). Co więcej, ostatnie ustalenia dokonane przez japońskich i chińskich naukowców z wykorzystaniem danych z centrum w Tybecie wykazały, że dziś istnieje nawet ogromny nadmiar wysokoenergetycznych promieni kosmicznych pochodzących z miejsca w gwiazdozbiorze Łabędzia, w pobliżu współrzędnych astronomicznych Cygnus X-3.

Widzieć światło

Ten oszałamiający scenariusz może również wytłumaczyć, dlaczego nasi przodkowie doszli do rozpoznania niebiańskiego Łabędzia jako tak ważnego dla ich religijnej mentalności - ponieważ pojawiła się konkluzja, iż starożytni szamani, którzy uzyskiwali w głębi jaskiń odmienne stany świadomości, najczęściej oczywiście za pomocą halucynogenów, w jakiś sposób wiedzieli, że efekt Cygnus miał wpływ na ich życie. Może się to wydawać niemożliwe. Jednak istnieje szansa, że byli w stanie zobaczyć podziemny rozpad cząstek cygnet dzięki procesowi znanemu jako promieniowanie Czerenkowa, który umożliwiał postrzeganie rozkładających się promieni kosmicznych jako widmowych błysków białego lub niebiesko – białego światła przechodzącego przez wodnistą część oka.

To zjawisko zostało po raz pierwszy zauważone przez astronautów w1968 roku, gdy przebywali na pokładzie statku kosmicznego Apollo 11. Zgłaszali, że gdy próbowali zasnąć, widzieli przed oczami smugi i błyski (naukowo znane jako zaburzenia widzenia). Działo się to zarówno przy otwartych jak i przy zamkniętych oczach, i powtarzało się w trakcie kolejnych misji kosmicznych. Z tego powodu przeprowadzono serię eksperymentów na pokładzie, po czym okazało się, że są one spowodowane promieniowaniem kosmicznym przechodzącym przez kadłub statku kosmicznego.

To jakby patrzeć na wszechświat

Urodzony na Węgrzech Cornelius A. Tobias (1918-2000), członek – założyciel Lawrence Berkeley National Laboratory's Donner Laboratory i ekspert w dziedzinie biologii, już wcześniej przewidywał poziom promieniowania kosmicznego, na który byliby narażeni przyszli astronauci, a nawet opisał ewentualne skutki. Co ważniejsze, przepowiedział, że oni również będą widzieli przed oczami błyski. Aby przetestować swoja hipotezę, obmyślił unikalny lecz bardzo niebezpieczny eksperyment. Postanowił wystawić się na subatomowe cząstki wytwarzane przez akcelerator cząstek Berkeleya Bevalac, który został opisany jako prawdziwa fabryka promieni kosmicznych. Częścią jego funkcji jest spowodowanie zgrywania się elektronów z ciężkich pierwiastków, w tym z żelaza, a następnie skupianie jądra w wiązkę cząstek, które są następnie przyspieszane do prędkości niemal równiej prędkości światła, jak w relatywistycznych wyrzutach produkowanych przez obiekty kompaktowe takie jak czarne dziury oraz gwiazdy neutronowe.

Tobias dosłownie wetknął głowę w strumień cząstek i zaobserwował coś, co na Ziemi jest nieomal unikalne. Na krótko przed śmiercią wspominał to jako „widzenie błysków”. „To jest radosne uczucie. To jest jakbyś miał wgląd we wszechświat w tobie.” Tobias powtórzył eksperyment, nawet wprowadził do doświadczenia kolegów, lecz w końcu testu zostały przerwane z powodów zdrowotnych.

Mimo, iż istnieje podejrzenie, że te subatomowe cząstki przechodzą przez wodną warstwę oka, bardziej aktualne badania wykonane przez Livio Narici z Narodowego Instytutu Fizyki Jądrowej w Rzymie sugerują, że niektóre promienie kosmiczne mogą trafiać bezpośrednio do mózgu powodując nie tylko wrażenie błysków światła, ale także inne efekty zewnętrzne takie jak dziwne zapachy. Narci uważa, że opisane zaburzenia widzenia mogą powstawać, gdy cząstki uderzają w korę wzrokową oraz opuszki węchowe (powodujące odczuwanie zapachów), a nawet centralny układ nerwowy. Jeśli tak, to mogą stanowić potencjalne zagrożenie dla zdrowia astronautów przyszłych kosmicznych misji, zwłaszcza, jeśli zaburzenia widzenia lub nawet inne formy zmysłowych fenomenów, wystąpią w kluczowych momentach, na przykład podczas manewrowania pojazdami w trakcie lądowania. Narici dostał już pozwolenie na prowadzenie eksperymentów z astronautami na pokładzie Międzynarodowej Stacji kosmicznej (ISS) pod nazwą projektu ALTEA. Skomplikowane urządzenie w kształcie hełmu z czujnikami będzie noszone przez każdego z ochotników przez godzinę w celu monitorowania przechodzenia napływających promieni kosmicznych. Jednocześnie, kiedy astronauci zobaczą błyski światła lub ich ślady, będą musieli się logować. „Miejmy nadzieję, że eksperymenty zbiegną się z czasem, kiedy akurat nastąpi uderzenie cząstek” - powiedział Narici do zespołu.

W normalnych okolicznościach tu na Ziemi nie widzimy promieniowania kosmicznego, ponieważ rzadko doświadczamy całkowitej ciemności. Co więcej, większość promieni kosmicznych bombardujących Ziemię ulega rozbiciu w górnych warstwach atmosfery, a opadają deszcze nieszkodliwych cząstek wtórnych. Nawet, gdybyśmy mieli doświadczyć całkowitej ciemności na poziomie gruntu, takie zaburzenia widzenia może spowodować wiele innych naturalnych lub przemysłowych form promieniowania pochodzących ze środowiska, co oznacza, że wszelkie specyficzne napływające promienie kosmiczne mogą zostać w międzyczasie utracone.

Tylko w przypadku przebywania głęboko pod ziemią praktycznie wszystkie rodzaje promieniowania środowiskowego ulegają ekranowaniu, dlatego detektory cząstek znajdują się głęboko pod ziemią - w kopalniach, lub wewnątrz gór w obocznych tunelach. Tylko w takich miejscach mogą być chronione przed obcym promieniowaniem włącznie z błądzącymi promieniami kosmicznymi przenikającymi powierzchniowe skały. To z kolei sprawia, ze cygnety z Cygnus X-3 są tak unikatowe.

Tylko mocne, obojętne cząstki tego typu są w stanie przenikać głębokości setek metrów, zanim w końcu nastąpi ich rozbicie do cząstek wtórnych znanych jako miony. Po raz pierwszy wykryto je podczas podziemnych rytuałów, które w tamtym czasie przeprowadzano, a szamani usiłowali być świadkami rozpadu subatomowych cząstek znanych jako protony. To zjawisko obserwowano w miejscach takich jak: Soudan, podziemne kopalnie w Minesocie i w obiekcie Mont Blanc w południowej Francji podczas eksperymentu NUSEX.

Tak więc szaman w warunkach całkowitej ciemności głębokiej jaskini mógł zaledwie dostrzegać napływające promienie kosmiczne z nielicznych odległych źródeł kosmicznych, najbardziej prawdopodobny jest Cygnus X-3 (chociaż niektóre obiekty wykryły słabsze cząstki kosmiczne napływające ze źródła znanego jako Herkules X-1). Co ciekawe, rozmawiałem z kobietą, której ojciec pracował w podziemnej kopalni w Soudan, zanim został tam zbudowany detektor cząstek, w początkowych latach osiemdziesiątych. Twierdziła, że ojciec miał tam doświadczyć w całkowitej ciemności niewytłumaczalnych błysków światła. Podobne historie słyszałem od tych, którzy spędzali dużo czasu wewnątrz głębokich jaskiń i kopalń w Wielkiej Brytanii, na przykład w jaskini Cheddar w południowej Anglii i w opuszczonej kopalni łupków pod górą Dinas w zachodniej Walii. Wszyscy zgłaszali powtarzające się w takich środowiskach niewyjaśnione błyski światła. Nawet jeśli geologicznie produkowane promieniowanie, takie jak gaz radon, może powodować powstawanie pewnych zaburzeń widzenia pod ziemią, istnieje duże prawdopodobieństwo, że niektóre obserwacje są wynikiem napływu promieniowania kosmicznego.

Bliżej Boga

Czy to jest tym, czego nasi paleolityczni przodkowie również doświadczyli głęboko pod ziemią – błyskami światła wywoływanymi przez przechodzenie promieni kosmicznych pochodzących z takich źródeł jak Cygnus X-3? Czy oni interpretowali takie doświadczenia w kontekście religijnym? Myślę, że odpowiedź będzie brzmiała "tak". Na odizolowanym półwyspie góry Athos w południowej Grecji, ascetyczni mnisi przestrzegający formy religijnej pobożności znanej jako chezychazm zwany też omphaloskopią lub „patrzeniem w pępek”, od wieków wchodzili w ciemność jaskiń w górze, aby doświadczyć boskiego światła i chwały Boga, co można porównać do doświadczenia przez uczniów na górze Tabor w czasie Przemienienia Pańskiego. Jest to proces, który obejmuje okres głębokiej medytacji i kontemplacji oraz który może trwać kilka dni a nawet i dłużej.

Ale w końcu, o czym dowiedziałem się z pierwszej ręki, są świadkami błysków światła, które są interpretowane jako światło Boga. Gdy to następuje, często towarzyszą temu wizje Jezusa, Maryi i chrześcijańskich świętych – cały proces jest przeprowadzany po to, aby mogli zbliżyć się do Boga.

Greckie prawosławne wizje przemienienia Jezusa Chrystusa na górze Tabor są postrzegane jako wyraz wiary widzących światło podczas praktykowania hezychazmu.

Nikt nie zna pochodzenia hezychazmu, choć uważa się że narodził się z góry Athos, jego głównym centrum, w Kapadocji we wschodniej Turcji, w domu pierwszych chrześcijańskich ojców, jednych z najbardziej surowych chrześcijańskich ascetów. Takie praktyki religijne najprawdopodobniej pochodziły z pojęć szamańskich opartych o te praktykowane wśród pierwszych neolitycznych wspólnot centralnej i wschodniej Turcji, między innymi w mieście Çatal Hüyük w pobliżu Konya, a wcześniej w pre-neolitycznych przed-ceramicznych ośrodkach kultu w Göbekli Tepe 10 000 lat p.n.e. i w Nevali Cori 8 400 lat pne.

Chociaż pozornie bez związku z terminem omphaloskopia (co jest kpiarskim terminem), należy zauważyć, że pępek (greckie omphalos), jest podstawowym symbolem axis mundi, osi Ziemi, co do której uważa się, że jest połączona przez niewidzialny biegun Nieba lub pępowinę z kosmiczną osią znajdująca się w pobliżu Gwiazdy Polarnej. Co ciekawe, nazwa Göbekli Tepe oznacza w języku tureckim „wybrzuszone wzgórze”, sugerując, że to miejsce było kiedyś uważane za axis mundi.

Czuję się jak w Niebie

Gobekli Tepe. Centrum przed-ceramicznego neolitycznego kultu w pobliżu Urfa we wschodniej Turcji. Czy jego szamańskie elity odziedziczyły po paleolitycznych jaskiniowych artystach Europy Zachodniej pomysły spowodowane przez promieniowanie kosmiczne z Cygnus X-3 a dotyczące boskiej świadomości światła?

Uważam, że jest bardzo prawdopodobne, iż umysłowa dyscyplina „widzenia światła” czyli doświadczania błysków światła w oprawie głębokich jaskiń, jest czymś, czego po raz pierwszy doświadczyli paleolityczni szamani, szczególnie w Europie, i co następnie było dziedziczone przez szamańskie elity odpowiedzialne za budowę podpowierzchniowych centrów kultu stworzonych przez pierwsze ludy neolityczne. Pomysł spędzania czasu w środowisku ciemnych jaskiń był, jak podejrzewam, kluczowym elementem ich wierzeń i praktyk. Takie pomysły wniosły wizje komunii z pozaziemskimi wpływami, które Cornelius Tobias jako ekspert przestrzeni biologicznej skomentował w związku z jego własnymi doświadczeniami, kiedy widział światło, "czujesz się, jakbyś patrzył na wszechświat".

My także wiemy, że błyski światła wytwarzane w głębi jaskiń przez promienie kosmiczne z Cygnus X-3 narastają i maleją w zależności od obecności w górze gwiazd Cygnus, i że to umożliwiło paleolitycznym szamanom ostateczne zsynchronizowanie ich chtonicznych wierzeń oraz praktyk związanych z cyklami kosmicznego promieniowania, a tym samym określenie regionu astronomicznego będącego źródłem pochodzenia tych wizjonerskich doświadczeń. Co więcej, pojawienie się pozornie obiektywnych błysków w oczach mogło być dodatkowo wzięte, tak jak w przypadku hezychatów z góry Athos, za przejawy jakiejś pierwotnej przyczyny wywołującej bardziej złożone połączenia z tym, co mogło być pojmowane jako istota boska.

Ten scenariusz mógłby równie dobrze doprowadzić naszych przodków do dowiedzenia się tego, co dzisiaj potwierdza nauka - że życie pochodzi z gwiazd. Rzeczywiście, współczesna teoria panspermii, dosłownie „życia wszędzie” wnioskuje, że najbardziej prymitywne formy życia prawdopodobnie przybyły na planetę uczepione do komety, meteoru lub asteroidy. Pod wieloma względami tu tkwią korzenie przekonania, że przychodzimy z nieba i wrócimy tam po śmierci.

W Europie mówiło się, że to łabędź przenosi dusze zmarłych na tamten świat, który znajdował się na północy, w kierunku, w którym co roku, każdej wiosny, migrują łabędzie w celu udania się do lęgowisk. W rejonie Morza Bałtyckiego łabędź zajmował miejsce bociana w przynoszeniu dzieci na świat. To jest bardzo prawdopodobne z tych powodów, że gwiazdy Łabędzia ze stale obecnego północnego gwiazdozbioru zostały związane z ptakami wędrownymi takimi jak łabędź. Jednakże w regionach, gdzie łabędź nie występował, jego miejsce zajmował inny ptak. Na przykład jest zrozumiałe, że na Bliskim Wschodzie łabędzia zastąpił sęp, który u zarania neolitycznych praktyk w takich miejscach jak Çatal Hüyük brał udział w procesie wychodzenia duszy z ciała, a następnie jako jej przewoźnik, towarzyszył w wędrówce zmarłego do życia pozagrobowego.

Kosmiczna Matka

Moim zdaniem ta komunia z wielką niewiadomą, w głębi jaskiń, doprowadziła starożytnych do celebracji idei, że jesteśmy gwiezdnym zasiewem, dlatego nauczali, że Słońce wyłania się okresowo. Rodzi się spomiędzy ud Kosmicznej Matki symbolizowanej przez Wielką Przepaść Mlecznej Drogi, która rozpoczyna się w gwiazdozbiorze Łabędzia (coś, co może być rzeczywiście przedstawione w paleolitycznej jaskini Chauvet w południowej Francji). Co więcej, jestem pewien, że co najmniej część promieni kosmicznych, które prawdopodobnie spowodowały mutagenne zmiany w w DNA podczas paleolitu, napływały od Łabędzia, lokalizacji poszukiwanej pierwotnie zarówno przez antropologicznego pisarza Denisa Montgomery`ego jak i byłego naukowca oraz astronoma z NASA Adena Meinela, dla źródła kosmicznego promieniowania bombardującego Ziemię.

Taka ingerencja w ludzką świadomość z głębokiej przestrzeni z okolic Łabędzia może również wyjaśnić, dlaczego już od czasu paleolitu kosmiczny ptak znajdował się w centrum wierzeń i praktyk religijnych. Na całym świecie istnieje tradycja dotycząca niebiańskiego ptaka, który albo znosi kosmiczne jajo, z którego następnie wykluwa się wszechświat, albo wzywa wszechświat, aby się przejawił. Jest obecny w Indiach, w Egipcie, a nawet w Oceanii, a w każdym przypadku związanym z ptakiem mówi się, że jest reprezentowany przez gwiazdy z Łabędzia.

Kiedy w 1973 roku Carl Sagan napisał, że promienie kosmiczne są odpowiedzialne za zmiany w ludzkiej ewolucji, odważnie stwierdził, iż ich źródłem była najprawdopodobniej odległa gwiazda neutronowa. Dzisiaj nie może być wątpliwości, że gwiazda neutronowa, o której mowa, to Cygnus X-3 – pierwszy galaktyczny blazar - jako najlepszy kandydat z jak dotąd minimum proporcji promieniowania kosmicznego odpowiedzialnego za przyspieszenie ewolucji człowieka w czasach, gdy byliśmy u zarania pojawiania się nowoczesnego istoty ludzkiej.

Jeszcze bardziej niepokojące jest to, że Cygnus X-3 jest tam teraz, jego kosmiczna lufa jest skierowana w kierunku Układu Słonecznego, zawsze gotowa do wystrzelenia w naszym kierunku salwy kosmicznego gruzu i innych rodzajów promieniowania elektromagnetycznego. Astrofizycy badający Cygnus X-3 czekają na to, co opisują jako „następny big bang” - deszcz cząstek kosmicznych na niespotykanym dotąd poziomie, a kiedy to się stanie, kto wie, to może również sygnalizować rozpoczęcie kolejnej aktualizacji w ewolucji człowieka.


Wszystkie odniesienia do niniejszego artykułu znajdują się w książce Andrew Collinsa „The Cygnus Mystery”. Po więcej informacji na temat gwiazdozbioru Łabędzia i kopie 'The Cygnus Mystery' odwiedź www.AndrewCollins.com

Dodatkowa informacja na temat gwiazdozbioru Łabędzia: http://miejscemocy.org/planeta-podobna-do-ziemi-w-gwiazdozbiorze-labedzia/#comment-93

piątek, 6 listopada 2015

TAJEMNICA GWIAZDOZBIORU ŁABĘDZIA /CYGNUS "Czy promienie kosmiczne wymusiły ludzką ewolucję?" Andrew Collins - cz I

tłumaczenie: Teresa Serafinowska 
 
Tekst pochodzi z korespondencji otrzymywanej przeze mnie w biuletynach od Jamesa Tyberonna i jest artykułem Andrew Collinsa nawiązującym do jego książki na ten temat:

Czy promieniowanie kosmiczne miało wpływ na ewolucję ludzi począwszy od czasów paleolitu aż po dzień dzisiejszy? Czy przyczyniło się ono nie tylko do zmian w naszej budowie ciała i zachowania, ale też do poszerzenia kreatywności i świadomości? To są dzikie poglądy, lecz nagle zaczynają się do nich odwoływać naukowcy i astronomowie głównego nurtu. Rzeczywiście, już w 1973 roku amerykański astronom i pisarz naukowy Carl Sagan napisał w swojej książce „The Cosmic Connection”, że ewolucja człowieka była wynikiem napływu promieniowania kosmicznego pochodzącego z jakiejś odległej gwiazdy neutronowej wskazując, w jaki sposób mamy prawo myśleć o sobie jako o części większej całości kosmosu.

Czy to jednak jest właściwe? Czy teoria Karola Darwina, głosząca że ewolucja nastąpiła dzięki sile przetrwania najsilniejszych - dzięki procesowi naturalnej selekcji, jest w jakiś sposób błędna? Idea promieniowania kosmicznego docierającego do Ziemi z przestrzeni kosmicznej fascynuje świat nauki od odkrycia dokonanego po serii lotów balonem przez austriackiego fizyka Wiktora F. Hessa (1883 – 1964) w roku 1912. Później, pod koniec lat 20-tych XX wieku amerykański genetyk H.J. Muller (1890 – 1967) po raz pierwszy zauważył, że promieniowanie (użył promieni X a potem radu) powodujące mutacje u muszki owocówki Drosophila, może spowodować zmiany w ludzkim DNA. Sam Muller napisał na ten temat dwa razy, przy każdej okazji stwierdzając, że normalne tło wahań promieniowania kosmicznego docierającego do Ziemi było niewystarczające, aby wyjaśnić spontaniczne mutacje form życia, bez względu na ich rodzaj. Muller nie był w błędzie.Gdyby został wtajemniczony w nowoczesne dane naukowe, które teraz potwierdzają, że w pewnych okresach historii Ziemi Układ Słoneczny był bombardowany wysokim poziomem promieniowania kosmicznego, zapewne zająłby się tym po raz kolejny.

Gdy tak zwane pierwotne promienie kosmiczne bombardowały górne warstwy atmosfery zderzając się z jądrami tlenu i azotu, prawie wszystkie ulegały rozbiciu, co skutkowało wytwarzaniem ogromnych ilości cząstek wtórnych. Wiele rozpadało się w milisekundach, lecz pozostałe tworzyły izotopy, które zachowały się we wszystkich osadach w jeziorach w postaci stalagmitów, i co najważniejsze - w głębokich warstwach lodu zachowanych w rejonach Arktyki i Antarktydy.

Jednym z takich izotopów jest beryl-10 (10Be), który może być pozyskiwany z rdzeni lodu i mierzony w celu uzyskania dokładnego pomiaru aktywności promieniowania kosmicznego w górnej warstwie atmosfery. To pokazuje, że w ciągu ostatnich 100 000 lat były 3 okresy, w których strumień promieniowania kosmicznego dramatycznie wzrastał. Pierwszy okres to lata około 60 000 70 000 temu, drugi – 25 000 – 40 000, a trzeci, ostatni szczyt zaczął się mniej więcej 16 000 – 17 000 lat temu i trwał do około 14 000 lat temu. Każdy szczyt trwał przez mniej więcej 2000 lat. Podobne wyniki zostały zarejestrowane w stalagmicie wydobytym z podwodnej niebieskiej pieczary na Bahamach. Badanie pod kątem zawartości berylu-10 wykazało, że w różnych punktach czasu pomiędzy 45 000 a 11 000 lat temu Ziemia była bombardowana podwojoną ilością promieniowania kosmicznego.

Gdzie jest kosmiczne Źródło?

Pierwsze pytanie, jakie powinniśmy przy tym sobie zadać, to skąd mogły pochodzić fale tego promieniowania. Czy naprawdę chodzi o gwiazdę neutronową, jak zasugerował Carl Sagan, czy w przestrzeni kosmicznej może jest jakieś inne jego źródło? Ewentualnie, czy istnieje jakieś dodatkowe, bardziej prozaiczne rozwiązanie tej zagadki? Mniej lub bardziej regularne odstępy pomiędzy szczytami aktywności berylu-10 odnotowane w rdzeniach lodowych może również wskazywać na cykliczne działanie jakichś sił, najprawdopodobniej jakiegoś słońca. Promienie kosmiczne znane są z częściowego odchylania przez pole magnetyczne naszego Słońca, które rozciąga się daleko w głąb Układu Słonecznego, dzięki czemu tempo wytwarzania berylu-10 w górnych warstwach atmosfery zależy od siły pól słonecznych, które mają związek z aktywnością plam.

Poza tym serbski geofizyk Milutin Milankovic (1879-1958) pierwszy zauważył, że długofalowe cykle klimatyczne związane ze Słońcem i trwające po 100 000, 41 000, 23 000 lat, również muszą mieć wpływ na produkcję berylu-10 z podobnych przyczyn, czyli z powodu wpływu pola słonecznego na górne warstwy ziemskiej atmosfery. Powiedział, że mogą pojawiać się też inne czynniki stojące za nagłymi wzrostami promieniowania kosmicznego bombardującego Ziemię, najbardziej katastrofalna byłaby supernowa - umierająca gwiazda, która wyrzuca resztki swojego paliwa jądrowego i rozpada się tworząc zwarty obiekt o wysokiej masie, najczęściej bywa to biały karzeł, czarna dziura lub gwiazda neutronowa.

Supernowe produkują ogromne rozbłyski promieniowania kosmicznego i promieni gamma, które są wysyłane w przestrzeń kosmiczną nieomal z prędkością światła. Jeśli takie zdarzenie miało miejsce w pobliżu naszego Układu Słonecznego, to Ziemia mogła zostać skażona śmiertelnym promieniowaniem. To byłoby szkodliwe dla warstwy ozonowej i spowodowałoby nie tylko docieranie do powierzchni planety jeszcze większej dawki promieniowania, ale również wysokie poziomy promieniowania UV od Słońca. Bardziej konserwatywni katastrofiści sugerują, że promieniowanie kosmiczne z pobliskiej supernowej mogłoby znacznie zwiększać formowanie chmur zapobiegając przedostawaniu się przez atmosferę na powierzchnię planety promieniowania słonecznego, co mogłoby spowodować nagłą epokę lodowcową.

Bez względu na konsekwencje bliskiej supernowej na Ziemi mogłoby występować masowe wymieranie. Jak przerażający mógłby się wydawać ów scenariusz, ta teoria nagłego wyginięcia dinozaurów około 65 milionów lat temu była preferowana aż do odkrycia w 198o roku krateru na półwyspie Jukatan w Meksyku. To pomogło potwierdzić alternatywną teorię głoszącą, że za ich wymarciem stoi ogromna asteroida lub kometa. Rzeczywiście, za rozwiązaniem z supernową obstawał Carl Sagan i współautor opublikowanej w 1966 roku książki p.t. „Intelligence in the Universe”, dr I. S. Szkłowski, słynny sowiecki astrofizyk i radioastronom. W rzeczywistości można się zastanawiać, czy niepowtarzalny pogląd Sagana, jakoby promienie kosmiczne przyspieszyły ewolucję człowieka, naprawdę wynikał z jego fascynacji faktem wyginięcia dinozaurów.

To była mocna koncepcja związana z bliską supernową siejącą spustoszenie na Ziemi na przestrzeni kilku minionych epok geologicznych, a niektórzy katastrofiści wierzyli, że może właśnie to spowodowało wymieranie podczas innych epok geologicznych, na przykład pod koniec epoki jurajskiej 145 mln lat temu, a także w szczytowym okresie plejstocenu, który zbiegł się z końcem epoki lodowcowej około 12 000 lat temu. Takie spekulacje naukowe zaczęły być interesujące, kiedy wysoki poziom berylu-10 został po raz pierwszy wykryty w rdzeniach lodowych na początku lat 90-tych XX wieku przez naukowców z Rady Kosmicznej Akademii Nauk ZSRR, pracujących równolegle z naukowcami z uniwersytetu z Arizony i spekulujących, że około 35 00 – 40 000 lat temu prawdopodobnie doszło do wybuchu supernowej

Dochodząc do tak dramatycznych ustaleń wspólny sowiecko – amerykański zespół powoływał się na obecność ogromnej formacji świecącej chmury gazowych odpadów - pozostałości po niewyobrażalnym wybuchu supernowej w odległości około 150 lat świetlnych w północnej części gwiazdozbioru Łabędzia. Czyżby ta resztka po wybuchu supernowej znana astronomom jako Pętla Łabędzia lub mgławica Welon (Cygnus Veil) była odpowiedzialna za kąpanie Ziemi w promieniowaniu kosmicznym przez 200 lat w okresie 40 000 – 35 000 lat temu? Czy to doprowadziło do dramatycznych zmian klimatycznych i serii promieniowania, które doprowadziło do ewolucji ludzkości do dzisiejszego poziomu?

Pojawienie się człowieka

Z jakiegoś powodu prasa na całym świecie donosiła, że to nie supernowa dziesiątkowała Ziemię 35 000 lat temu. Ale na szczęście była jedna osoba, która zainteresowała się tą informacją, a był nią brytyjski antropolog i pisarz Denis Montgomery. Przez wiele lat mieszkał w Afryce, gdzie po raz pierwszy miał pojawić się człowiek anatomicznie przypominającego współczesnych ludzi, co miało miejsce 200 000 lat temu, i intrygowało go, dlaczego w ewolucji występują takie nagłe skoki. Czy dzieje się to czysto spontanicznie dzięki zmianom chemicznym w organizmach, czy w grę wchodzą inne czynniki zewnętrzne, takie jak zmiany środowiskowe i klimatyczne, zmiany diety, krzyżowanie się ludzi lub nawet zwykła konkurencyjność.

Mimo, iż istnieje wiele dowodów na to, że nasi pierwsi przodkowie wywędrowali z Afryki, prawdopodobnie w poszukiwaniu nowych zasobów żywności, mniej więcej na początku 70 000 – 80 000 lat temu, istnieją tylko nikłe dowody na to, co byliśmy w stanie osiągnąć w tym czasie. Na przykład około 80 000 lat temu ludzie żyjący na terenie Republiki Konga robili z kości kolczaste haki do połowu ryb, podczas gdy społeczność która zamieszkiwała duże jaskinie w miejscu zwanym Blombos na południowym wybrzeżu RPA prawdopodobnie stworzyła najwcześniejsze znane przykłady sztuki ekspresyjnej. Odnalezione egzemplarze mają nadaną formę z naciętych kawałków czerwonej ochry z powtarzającymi się wzorami krzyżyków i kresek, a także perforowane koraliki z muszli ślimaka nawlekane na sznurek, służące jako naszyjniki czy bransoletki. Uważa się, że te wszystkie cenne obiekty mogą mieć około 75 000 lat. Następne są archeologiczne artefakty odkryte niedawno w odległej górskiej jaskini w Botswanie, w świętym miejscu dla rdzennych buszmenów San.

To pokazuje, że rytualna aktywność występowała tutaj w niezmienny sposób od 70 000 lat, mniej więcej w czasie, kiedy mogły wystąpić pierwsze migracje z Afryki. O dziwo, to miejsce istniało również w tym czasie, w którym próbki z lodowych rdzeni wykazały, że na Ziemi nastąpił poważny wzrost promieniowania kosmicznego, pierwszy z serii trzech impulsów biorąc pod uwagę ostatnie 100 000 lat.

Epoka artysty

Jednak oprócz tego wyraźnego dowodu ludzkiej kreatywności i wyobraźni 70 000 – 80 000 lat temu nic się nie działo aż do początków epoki górnego paleolitu około 40 000 lat temu. W czasie zbiegło się to z okresem, kiedy homo sapiens zaczął migrować do Europy zdominowanej przez neandertalczyka, wtedy pojawiły się nagłe niezbite dowody złożonego stylu życia, najwcześniej znanego ludzkości. Dotyczy to sposobów ekspresji i praktyk religijnych, włącznie ze szczegółowymi obrzędami pogrzebowymi jak również wspaniałymi nowymi formami sztuki, takimi jak rzeźby zwierząt, ptaków i ludzi w kościach i kamieniu, a także, co najważniejsze, wysoce wyrafinowana sztuka jaskiniowa pozostawiona w niezwykłych galeriach malowideł odkrytych niedawno, w 1994 roku, w Chauvet we francuskim regionie Ardeche.

W znaleziskach pochodzących sprzed 32 000 – 30 000 lat można zobaczyć obrazy i rzeźby całej menażerii dzikich zwierząt, w tym koni, nosorożców, lwów, mamutów i żubrów. Obok nich są widoczne najprawdopodobniej najstarsze wyobrażenia człowieka, jakie dotąd odkryto na świecie. Przyjmują one postać namalowanego torsu i nóg postawnej kobiety, typową dla późniejszych „wenus” znajdowanych albo w formie statuetek albo reliefów w innych jaskiniach, a towarzyszący im rysunek głowy żubra ma symbolizować guślarza (czarownika, maga), przy czym oba wizerunki mają być widoczne w najgłębszej części systemu jaskiń.

Setki jaskiń w Europie Zachodniej szybko zapełniły się znakomitymi formami sztuki – tradycja zapoczątkowana została około 17 tys lat temu, gdy nastąpiło nagłe zainteresowanie świętym malarstwem głęboko pod ziemią. Trend ten zakończył się ostatecznie około 12 000 lat temu, kiedy era górnego paleolitu zbiegła się z zakończeniem ostatniego zlodowacenia. Denis Montgomery zastanawiał się, czy wzrost promieniowania kosmicznego około 35 000 lat temu mógł wynikać - oprócz innych środowiskowych, klimatycznych i ludzkich czynników - z zakładanego wybuchu supernowej, który spowodował utworzenie Cygnus Veil, co podziałałoby jako mutagen wywołujący gwałtowne zmiany w procesach neurologicznych mózgu. To z kolei mogło przynieść Europie Zachodniej oświeconą epokę jaskiniowych artystów. To mogłoby również wyjaśnić, dlaczego ludy neandertalskie nagle w tym czasie wymarły, być może z powodu zbyt dużej konkurencji ze strony nowych sąsiadów - rywalizujących z nimi homo sapiens.

Unikalne pomysły Montgomery`ego były publikowane prywatnie, i co nieuniknione, w dużej mierze były ignorowane przez społeczność naukową. Dodając do tego odkrycie, jakiego dokonali astronomowie w połowie lat 90-tych, że Cygnus Veil, mgławica którą Montgomery nazywał „przypadkiem Łabędzia”, znajduje się znacznie dalej, a mianowicie około 1800 lat świetlnych od Ziemi. Przy tej większej odległości żadna supernowa nie byłaby niczym więcej jak tylko jasnym źródłem światła na północnym Niebie widzialnym przez kilka dni a następnie zanikającym. Dodatkowym elementem negującym były obliczenia dotyczące wieku przypadku z supernową, który miał miejsce 5 000 – 8000 lat temu (chociaż niektórzy astronomowie wciąż twierdzą, że było to znacznie wcześniej, czyli 10000 – 15000 lat temu). Tak więc nie mam mowy, żeby Cygnus Veil mógł być odpowiedzialny za wysoki poziom promieniowania kosmicznego docierającego do atmosfery Ziemi przed pojawieniem się pierwszych europejskich jaskiniowych artystów około 32000 lat temu. Więc skąd oni pochodzili?

Wejście grupy Meinela

W 2005 roku tą samą kosmologiczną zagadką zajęto się znowu, tym razem była to akademicka grupa ekspertów z Nevady. Podczas konferencji TAG (the Theoretical Archaeological Group) w Sheffield w Anglii, która odbyła się w grudniu w/w roku, dr Aden Meinel – emerytowany profesor Wyższej Szkoły Nauk Optycznych Uniwersytetu Arizona i wybitny weteran NASA Jet Propulsion Laboratory, który w 1980 roku był odpowiedzialny za uruchomienie teleskopów kosmicznych takich jak teleskop Hubble`a, powiedział widowni wypełnionej archeologami i studentami, iż wysoki poziom berylu-10 z rdzeni lodowych pobranych na Grenlandii i na Antarktydzie dowiódł, że za mutacje powstałe w linii zarodkowej zarówno zwierząt jak i ludzi w okresie 35 000 – 40 000 lat temu odpowiedzialne było promieniowanie kosmiczne. To, jak podał, było przyczyną pojawienia się człowieka z Cro Magnon w Europie Zachodniej i nagłe wyginięcie neandertalczyków w tym samym czasie.

Oprócz tego Meinel ujawnił, że on i jego koledzy był w stanie wykorzystać dowody z rdzenia lodowego w celu określenia przybliżonych astronomicznych współrzędnych dla źródła kosmicznych promieni. Wskazali obszar nieba na półkuli północnej pokrywający się z gwiazdozbiorem Smoka (Draco). Tam szukali ewentualnego źródła promieniowania kosmicznego ukrytego w planetarnej mgławicy (masie świecącego gazu i chmur) znanej jako mgławica Kocie Oko (Cat's Eye). Ta grupa Meinela zaproponowała, by pozostałości galaktycznego systemu binarnego składającego się z super giganta i kiedyś aktywnej czarnej dziury, która z prędkością bliską prędkości światła wypluwa wzdłuż linii osi strumienie plazmy i rozgrzanego zjonizowanego gazu. Te, jak powiedział, przebyły tysiące lat świetlnych docierając do Ziemi mniej więcej 35 000 – 40 000 lat temu wywołując zmiany ewolucyjne.

To była odważna teoria. Niestety, astrofizycy mają podzielone opinie, a niektórzy uważają, że mgławica Kocie Oko nie ma i nigdy nie miała czarnej dziury zdolnej do wyprodukowania promieni kosmicznych, które mogłyby dotrzeć do Układu Słonecznego. Jednak grupa Meinela podtrzymuje swoje przekonania i nadal twierdzi, że mgławica Kocie Oko jest źródłem promieni kosmicznych wierząc, że za czasów paleolitu ludzkość została dotknięta ewolucją. Jednak zanim Meinel dał się oczarować pięknem mgławicy Kocie Oko, najpierw za źródło promieniowania kosmicznego wykrytego w próbkach rdzeni lodowych uważał nie Draco lecz Cygnus, konstelację Łabędzia. Więc kto miał rację? Napływające skądś z Łabędzia promienie kosmiczne, jak przypuszczał Denis Montgomery, to nie to?

Najstarszy gwiazdozbiór

Konstelacja Łabędzia wyobraża zarówno łabędzie w locie jak i krzyż Chrystusa. To jest miejsce, gdzie mogę wejść w ramy. Moje własne niezależne badania dotyczące pojawiania się prymitywnych społeczności z ich niepowtarzalnymi kosmologiami i religiami, ujawniły nadmierne zainteresowanie jedną z konstelacji, a mianowicie gwiazdozbiorem Łabędzia, niebiańskiego ptaka lub łabędzia znanego dzisiaj jako Krzyż Północy. W rzeczy samej, to jest jedno z najstarszych znanych w każdym miejscu na świecie wyobrażeń gwiazdozbioru, co widać choćby na ścianach słynnej jaskini Lascaux w południowej Francji. Wiadomo, że znalezione tam malowidła zostały stworzone mniej więcej 17 000 lat temu. W miejscu zwanym w „studnia” na fresku znalezionym w najgłębszej części jaskini pojawia się człowiek ptak wpadający w trans obok szarżującego żubra i ptaka na patyku. "Z kolei w „studni” znajduje się jedno z najbardziej zadziwiających malowideł: raniony oszczepem bizon pochyla się w stronę przewracającego się, sztywno wyprężonego mężczyzny. Z lewej strony widać tajemniczą postać ptaka na patyku".

To jest najprawdopodobniej przedstawienie niebiańskiego bieguna używanego powszechnie przez szamanów chcących wejść do niebiańskiego świata z pomocą kosmicznej osi, znajdującej się w pobliżu bieguna północnego lub Gwiazdy Polarnej. Od około 16 000 do 13 000 lat p.n.e. ta znajdowała się pośród gwiazd Łabędzia, który w tym czasie prawdopodobnie był postrzegany jako pewnego rodzaju niebiański ptak. Szamani z tunguskiej Syberii przedstawiali niebiańskie słupy zwieńczone łabędziami wyznaczającymi oś Kosmosu. Czy okolice Sygnus w gwiazdozbiorze niebiańskiego Łabędzia były tym miejscem, które starożytni uważali za niebiański świat?

Bardzo prawdopodobne, że Cygnus był również inspiracją dla pojawienia się fresku Wenus i maga / czarownika w jaskini Chauvet we Francji, gdzie nogi i uda kobiety mogą również oznaczać abstrakcyjne wyobrażenie okolic Drogi Mlecznej znanej jako Dark Rift, który otwiera się w okolicy Łabędzia. Przez wieki ten rejon Nieba blisko miejsca gdzie ekliptyka, ścieżka Słońca, przecina Drogę Mleczną, był postrzegany jako srom i łono Bogini Nieba albo Kosmicznej Matki, która rodzi Słońce.

Czasami gwiazdy Cygnus są nawet postrzegane jako połączone z Ziemią pewnym rodzajem niewidzialnej pępowiny, pokazując je jako dawcę życia. Cygnus pojawia się również jako ptak w jaskini Church Hole w Derbyshire's w Creswell Crags wraz ze sztuką jaskiniową datowaną na 12 800 lat wstecz, natomiast mająca 12 000 lat kamienna świątynia – prawdopodobnie najstarsza świątynia na świecie w Göbekli Tepe w południowo - wschodniej Turcji, wydaje się być wyrównana z tym samym gwiazdozbiorem. Na całym świecie powtarza się ta sama historia z kamiennymi budowlami i ziemnymi konstrukcjami: kopce z wizerunkami ptaków w Ameryce Północnej, Olmekowie w Ameryce Środkowej, święte miasto Inków w Cusco, egipskie piramidy w Gizie, hinduskie świątynie w Indiach, a także irlandzkie i brytyjskie megalityczne kompleksy kamienne w Newgrange i Avebury - wszystkie wydają się odzwierciedlać odwieczne zainteresowanie Łabędziem.

Pomijając bardziej oczywiste astronomiczne względy, z powodu których nasi przodkowie mogli wyróżniać ten szczególny gwiazdozbiór w swoich religijnych praktykach i wierzeniach, szukałem innych powodów, dla których jego wyobrażenie było przedstawiane przez pradawnych artystów epoki górnego paleolitu w głębokich podziemnych jaskiniach. Południowo-afrykański antropolog i specjalista od sztuki naskalnej David Lewis-Williams uważa, że wiele prehistorycznych wyrazów naskalnej sztuki jaskiniowej zostało zainspirowanych przez szamanów w odmiennych stanach świadomości, co ustala w swojej książące „Supernatural” (2005) Graham Hancock. Zastanawiałem się, czy gwiazdy Łabędzia miały związek z doświadczeniami religijnymi głęboko pod ziemią, gdzie była tworzona ich najświętsza sztuka jaskiniowa.